budujemy arkę, ja sprzątam
a Paskal kleci coś z drewna
wokół walają się wióry
pachnie życiem
rozwiercanym do żywego
z tego bałaganu coś powstanie
trzeba mocno w to wierzyć
i ja przecież wierzę
pierwsza okazuję podziw
a potem idę po miotłę
kiedy wybiegam w przyszłość
arka przybiera różne wzory
kolejność desek zmienia się
algorytmicznie ale nijak
nie mogę jej zobaczyć
muszę się zdać na budowniczego
a on zastyga z dłutem w ręku...
planuje teraz skok w nadprzestrzeń
ma większe sprawy na sercu
mała, bądź cierpliwa
więc jestem, dla Paskala
jestem aniołem
bo on jest dla mnie
jak młody Noe, mówię sobie
dzięki niemu przetrwamy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz