poniedziałek, 31 grudnia 2018

Kiedy wiersze zapadają w śnieg


Musi być śnieżna biel 
Żebyś mógł po niej wejść
Zapatrzeć się w siano i żłób
Zeszlachetnieć, zmięknąć

Pomyśleć o matce, ojcu i synu
O kochance słodkiej, jej dziecku
I wszystkich dzieciach Afryki
Nakarmić je w myślach

Wrzucić do puszki dno -
Musi być mróz żeby poczuć
Bruk ulic długich i pustych
Żeby szeptać im poezję

Zapadać słowa w biały puch
Odmawiać różaniec kroków
A wiersz układać raźno
W okupacyjny marsz

Musi być śnieżna biel
Zanim powrócisz z wojny
O własne serce

sobota, 15 grudnia 2018

Spokój

Twój spokój uspokaja mnie na tyle
Że staje się przestrzeń między nami
Pustynia Gobi i susz Sahary

Obwiązuję głowę i ściskam skronie
W tym piasku słów co rozsiany dokoła.
Umówiliśmy się - będziemy splatać słowa
W warkocze Bereniki, w kłosy pszeniczne
Wiązać zaczyn na chleb

Spieszyliśmy się jesienią
By zasiać oziminę, zasadzić tulipany
- przed pierwszym mrozem
A tutaj taki chłód

Nie mamy ciepła w domu
By sobie z nim poradzić
To nie ta zima
Nie ten dom
Nie to