poniedziałek, 9 grudnia 2019

Z Paskalem na peronie

stoimy na peronie

jest upał ale w plamach cienia
daje się ustać przez chwilę
za moment wjedzie kolej
oddalimy się z tego miejsca

miasto płonie, zasysa
pod wiatą zaduch owoców
życie miesza się ze śmiercią
na betonowych placach

Paskal sięga mojego ucha
nadgryza delikatnie
wstydzę się ale to nic -
nie widać nas zza ściany upału

na ławce kładzie bluzę
siadam na niej i w udach
czuję miękkość materiału
jest skwar i wszystko wilgotnieje

jest skwar i parujemy
jest skwar i za chwilę
zlejemy się w jedną kulę
ognistej materii

pomkniemy dysząc
w przestrzeń kosmosu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz