Jak ty mnie po prawdzie cenisz choć nie cenisz
Jak ty mnie obchodzisz zwartym łukiem
I tęsknić poczynasz do trzewi
I martwić się do snu bez zmrużenia powiek
Po wiek mnie będziesz wspominać
Pić za moją radość i szczęście co go nie smakujesz
Za bliskość ust których z ukradka
obserwować nie śmiesz
Nie śmiejemy się wspólnie
Każde z osobna choć śmiech wspólny
Rozsadziłby ziemi okowy tej szarej
I przylgnąłby do nas wraziwszy się w serce
Jakże ty mnie cenić nie chcesz
Byś miał się przyznać że to strata wielka
Że świata pół spadło w otchłań nocy
Że dnie stawały się i stają
choć wcale mieć po co nie mają