Pawłowi
popatrz -
całe te włoskie góry złożone są z widokówek
pną się i wyprężają schodzą gną linie proste
jak karły schowane tuż za załomem nieba
przycupnęły nad oczkiem jeziora
rozmaślony na stokach śnieg spływa w uskoki
wypłaszcza się bielą w łagodne polany
kruszy i wytrzepuje nad grzebieniami sosen
trzeszczenie słychać przy każdym małym kroku
przyczajona do skoku w przestrzeń nieba
obieram mandarynkę na wysokości twoich ust
dwa tysiące metrów powyżej morza jest świat
który zdobyliśmy wszystkimi zmysłami