środa, 12 sierpnia 2015

środa, 5 sierpnia 2015

na krawędzi wiary

jestem Marcjanną
która wymyśla swoje życie

siedzi na progu kamienicy
kreśli patykiem znaki
w sobie znanym języku
niech będzie że metonimia

i owa dziewczyna
spłowiała od deszczu i słońca
zamawia sobie nowe życie
tu i teraz

nie chce czegoś
ni kogoś
ani niczego
chce wszystko

i ugnie się pod ciężarem
aż zaświergolą ptaki
wzruszone jej wiarą
jej kruchością

i ugnie się pod ciężarem
śpiewać będzie sercem
rozumem wrażać się w myśl
płakać ze szczęścia

i ugnie się ale wytrzyma
silna jak filar katedry
ustoi do samego
sądu ostatecznego memlinga