czy nazwę cię paskalem
brunem czy brunonem
niewiele zmieni w tej historii
łatwo cię znaleźć
wystajesz za rogiem
gdzie popalasz fajkę za fajką
a kipy wrzucasz do pustej puszki
aż zlatują się muszki
spływają myśli
jak smużka dymu
zlatują się wrony
i po wroniemu skrzeczą
jesteśmy pokłóceni
z wiatrem i z deszczem
i zresztą z powietrzem
choć żadne nie podniosło głosu
choć żadne nie wydało głosu
nie padło słowo skargi
nie ma pretensji
nie ma nic
i o to nic rozbiło się
wszystko