Tego dnia kiedy żyły miasta
Wypełniły się tętnem i bezdechem
Świetliste smugi świateł
Zwiedzały sieć ślepych ulic
Tej nocy kiedy księżyc
Opadał chropawym basem na dachy
Kruszył się mech po dachówkach
I mazał pędzlem kałuże
Tego poranka
Gdy morze szukało brzegu
Macało czubkami palców
Drobne ziarenka piasku
Tego właśnie dnia
Obudziłam się
I byłeś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz