Paskal zamyśla się bezustannie
mars z jego czoła
wlecze się przez ulice
szeleści liśćmi przy drodze
a jest tak że jeśli zadrzeć głowę
widać stąd księżyc i małą planetę
daleko i blisko
dotykasz palcem na niebie
a tu stragany od świtu
kokoszki spryskują parkany
białym szronem i rosą
koguty gubią pióra i czerń
roszą się myśli od rana
skraplają nad stołami
w przygodnych wyszynkach
i jadłodajni na zakładzie
zapach śledzi i octu
za węgłem kamienicy
przeszukuje śmieci
wyłysiały pies
a jest tak że jeśli zadrzeć głowę
widać stąd księżyc i małą planetę
daleko i blisko
dotykasz palcem na niebie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz