środa, 29 maja 2019

saska kępa

to był maj
pachniała saska kępa
w największej willi na osiedlu
zadomowiły się jaskółki

byliśmy wtedy młodzi i pełni słońca
w gnieździe z bluszczu  i głogu
uwitym na tarasie ojca
wlewaliśmy w siebie noce i dnie

jaskółki spędzały czas pod niebem
spadały na nas świtem
razem z drobnym deszczem -
ostre piski zwiastowały mleczarza

pijąc mleko
zbudowaliśmy w myślach dom
pełen książek i dziecięcych butów
modernizm z kubizmem w collage'u

minęła wiosna i lato
przenieśliśmy się na papier
najpierw na chwilę przez deszcz
potem na stałe z przekory

zostało w nas pole bitwy
od sitowia po skraj osiedla
zapach palonych traw
i zgniłych jabłek w sadach

nieuchronność zimy
oglądamy teraz przez okna
cały świat schodzi falą kroków
nad rzekę która wiecznie odpływa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz