pachniesz pierogiem i dziegciem
pożycie nam się nie układa
kobieto mojego życia
nie jestem ciebie wart
choć rośnie mój produkt
krajowy brutto
netto to sam pył mięśnie i krew
a ty zawsze poznasz
kiedy była chrzczona
i tak jakoś nie sposób
spojrzeć ci prosto w oczy
przepraszam za wszystko
czego nie dałem z siebie
na przykład tej ostatniej uwagi
nad miską sałatki
niechaj wybaczy mi
bóg sałatek
nie jesteś ideałem
a tak jakoś się złożyliśmy
w jedno i przyszedł maj
wypełniły się wódką i dymem
rzeki mojego dzieciństwa
koledzy dostawili ławkę
teraz gdy patrzę w płynącą wodę
a ona patrzy na mnie
przepływa przeze mnie pustka
mam co chciałem
czy tego chcę
czy nie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz