środa, 5 sierpnia 2015

na krawędzi wiary

jestem Marcjanną
która wymyśla swoje życie

siedzi na progu kamienicy
kreśli patykiem znaki
w sobie znanym języku
niech będzie że metonimia

i owa dziewczyna
spłowiała od deszczu i słońca
zamawia sobie nowe życie
tu i teraz

nie chce czegoś
ni kogoś
ani niczego
chce wszystko

i ugnie się pod ciężarem
aż zaświergolą ptaki
wzruszone jej wiarą
jej kruchością

i ugnie się pod ciężarem
śpiewać będzie sercem
rozumem wrażać się w myśl
płakać ze szczęścia

i ugnie się ale wytrzyma
silna jak filar katedry
ustoi do samego
sądu ostatecznego memlinga

4 komentarze:

  1. Ej sąsiadko gdzie jesteś? Nie ma Cię tam gdzie byłaś… Wróć, bo pusto :) Z kim teraz pogadać o spadających gwiazdach i sieciach neuronowych? :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrócę. Muszę odpocząć...

    OdpowiedzUsuń
  3. Uff... Odpoczywaj :) https://bingsatellites.bandcamp.com/track/summer-night

    OdpowiedzUsuń
  4. https://www.youtube.com/watch?v=ab3NscEJ80s

    OdpowiedzUsuń