czwartek, 3 marca 2011

palcem po krawędzi galaktyki


szalejemy jak tylko mogą szaleć
planety na uwięzi swoich słońc
ze świstem magnetycznych pól
przez mroczne mknąc przestrzenie

pomiędzy nami lata świetlne
pomiędzy nami całe niebo
pomiędzy nami pustka
czterech ścian wszechświata

2 komentarze:

  1. najpierw szczypta mrocznego, kosmicznego szaleństwa, szybko sprowadzająca na ziemię, aby w końcówce zmaterializować się w czterech ścianach. chyba też pomału zaczynam się lubować w zwięzłościach, nie mylić z rozwiązłością. nie wiem jak ten wiersz przegapiłem? pozdrawiam ze Świętami ;) darek

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, dziękuję. Zwięzłość jest fajna, ale ma pewne wady. Kiedy przykładasz do niej coraz większą wagę, okazuje się, że kolejny wiersz kurczy się do trzech kropek i ciężko coś nowego napisać. A czasem jest to wręcz jedna kropka, choć tyle niewypowiedzianych słów tkwi w środku. Tak więc Darku, trzeba się czasem otwierać i rozpisywać :) Pozdrawiam również świątecznie!

    OdpowiedzUsuń