sobota, 18 stycznia 2014
piątek, 17 stycznia 2014
miesiąc miodowy
'z poezją jej do twarzy z twarzą do reszty'
'spędzenie kilku minut w jej towarzystwie to bajka'
'wilk zjadł czerwonego kapturka ale niecałkiem"
jest bosko! wypożyczenie maszynki do medytacji
tylko dwa euro za resztę pościsz cały dzień
przytulasz mnie mocno od ud aż po kostki
jesteś moim źródłem ciepła i rozkoszy
resztki z czerwonego kapturka rozsypały się
po tajskiej podłodze wołają 'znajdź mnie'
taka zabawa jest ci na rękę nawet na obie
spod łóżka wyciągasz spinkę i szepty w ucho
niesiesz mnie potem na swoją łódź
wyrywam się trochę i słabnę
chciałabym żebyś nosił mnie całe lato
'jest lekka jak kosz z jabłkami'
ześlizujesz się w przestrzeń nieba
akurat było wszędzie rozlane
żal nie spróbować nieoddychania
gdy wokół tyle lazurowej wody
boję się głębi tej pod nami
ty boisz się głębi we mnie
'czerwony kapturek zostanie matką'
bajka zatacza coraz szersze kręgi
kochasz mnie ale niecałkiem
piątek, 10 stycznia 2014
pięcioksiąg: IV księga powtórzeń
zaprawdę powiadam wam poeci
cierpimy zamknięci w szklanych kulach
przychodzi dziecko lub matka - odwraca kulę
i zmienia strzałkę czasu: oto jest dzień dwa dni później
leżymy w gorącym kwarcu piasku lub w ciemni wąskiego pokoju
albo sto lat później gdy już opustoszały wielkie miasta
sczezły platformy wiertnicze: czas jest tylko proroctwem
krzywo zapisanym na czerpanym papierze
nie trzeba o niego dbać tak jak on
nie dba o nic co ludzkie
dlatego wypełni się słowo:
ojciec poezji stanie się swoim dzieckiem
karmić będzie ranną bezradność chodzić wokół łoża
składać ofiary i palić nieustannie
jakże daremny jego trud
proroctwo moje jest dla was takie:
od nagasaki po mururoa promienna będzie poezja
albowiem przyjdzie dzień boskiej cząstki szczęścia
aż do skończenia wszechświata
aż dziecko lub matka odwróci kulę
czwartek, 2 stycznia 2014
pięcioksiąg: II księga miłości
przyjdź do mnie wszystek
utrudzony i bezsenny
z zębami długości poezji
do miodnych piersi
do brzęczących muzyką ud
przyjdź zmierzchem świtem
zaskomleniem a ja się ucieszę
zaświadczam to wiecznie piórem
ja niżej podpisana
miłość jest piątym kołem w teorii strun
rżnie czasoprzestrzeń kozikiem na kawałki
co weźmiesz to twoje reszta oddala się
jednostajnie
uciekłszy grawitacji jestem
tysiącem wyzwań i cnót
dla ciebie będę jedna
spod żebra
twojego
niedziela, 29 grudnia 2013
na krawędzi życia
we dwoje to nie jest to samo co dwa razy w pojedynkę
płacisz w kasie i boli bardziej kiedy mniej
ceny familijne smakują za to śmiechem z cytryną
świętami rozbrzdękują się dzieci
dzwoneczki u ich sennych sań
odchodzą w niebyt kiedy zapadasz w noc
jest ciemno jak w dobie reform
zamykasz oczy na siedem spustów
na jasnej dłoni dziecka powstaje słońce
niedziela, 1 grudnia 2013
płodność
płodność to błogosławieństwo
czystego umysłu
sięganie do dna
z którego wylewa się
nowe
nici zdarzeń
nadają kszałt
zagarniętej przestrzeni
dochodzę do krawęðzi siebie
przesuwam dalej
nieskończoność
twoje poszukiwanie
mojego ja
za horyzontem zdarzeń
odkrywamy że jesteśmy
jedną linią
ciągłą
poniedziałek, 4 listopada 2013
random access memory
gdzieś tam mecz gdzieś tam huragan
wojna i śmietnik słowny
gdzieś tam krzyk gdzieś płacz
śmiech i dziecięcy świat
tu dotyk mojej dłoni pośród kolan
zapach utraconego raju
zapomnijmy sobie co złego
co dobrego utulmy w ciepłym puchu
jesteś tym o czym myślisz
mną jeśli chcesz bądźmy sobie wierni
w niedziele i dni powszednie
po obiedzie i przed śniadaniem
już lepiej bądźmy
skoro jesteśmy
random access
memory
piątek, 18 października 2013
czwartek, 17 października 2013

w zbieraniu szpilek zasypuje swój ból
zapomina na wiecznośc którą poznał
pod jednym matterhorn
wyrywanie jej z siebie
zostaje mniej niż pół niż cwierc
boski skowyt przez igłę w sam środek ust
eksplozja powstrzymana
na środku placu tiananmen
była najlepsza
po niej szukac kamieniem w jeziorze
schodzic nogi do ud po pustej stronie księżyca
rozpinac siec neuronów przez wielki spokój
głuchą połac hiroszimy
poniedziałek, 9 września 2013
poza krawędź horyzontu
stukam ołówkiem w plan wielkiego
statku ale to niezupełnie jest tak
mam w głowie łódki tratwy i zapałkę
z której pomocą popłyniemy wpław
to się nie stanie dzisiaj ale się stanie
jeśli nie możesz mnie zobaczyć
to właśnie temu że wyprzedzam czas
cierpliwość nie jest wcale moją stroną
gdzieś za krawędzią horyzontu
język wyraża świt i cichy zmierzch
usta - śpiew morza i szum nieba
abyś zrozumiał całym ciałem
piątek, 9 sierpnia 2013
na krawędzi snu
ten odległy sen jest żywy i przychodzi ukradkiem
odchodzi z trzaskiem wielkich drzwi dnia
JEST bardziej niż naprawdę moj i twój
kończy się ze switaniem zaczyna ze zmierzchem
na górze wstyd i lęk o słowo niewypowiedziane
poniżej niewyjawiona czułośc nierozkwitła i blada
pod łóżkiem kres ziemskich spraw popiół i kurz
gazeta z nekrologiem poety moc życzeń ucałowań
początek i koniec odległe od siebie o kilka godzin
jest wzór niebieskiego anioła na ścianie u wezgłowia
jest miłośc na ostatni akt zrodłowy rękopis i notatki
nie wiemy czego mamy się trzymac w kwestii obu ról
i nagle jestem jak wyspa dla gorących pocałunkow
spadają perseidami w tę sierpniową noc
drżę garścią wszystkich czułych strun...
ty jestes mój mojzesz - przechodzisz dla mnie morze
przynosisz księgi słów i dwa przykazania
kochaj i śpij
odchodzi z trzaskiem wielkich drzwi dnia
JEST bardziej niż naprawdę moj i twój
kończy się ze switaniem zaczyna ze zmierzchem
na górze wstyd i lęk o słowo niewypowiedziane
poniżej niewyjawiona czułośc nierozkwitła i blada
pod łóżkiem kres ziemskich spraw popiół i kurz
gazeta z nekrologiem poety moc życzeń ucałowań
początek i koniec odległe od siebie o kilka godzin
jest wzór niebieskiego anioła na ścianie u wezgłowia
jest miłośc na ostatni akt zrodłowy rękopis i notatki
nie wiemy czego mamy się trzymac w kwestii obu ról
i nagle jestem jak wyspa dla gorących pocałunkow
spadają perseidami w tę sierpniową noc
drżę garścią wszystkich czułych strun...
ty jestes mój mojzesz - przechodzisz dla mnie morze
przynosisz księgi słów i dwa przykazania
kochaj i śpij
u progu żniw
ostatni taki dzień
będzie się rozciągał w tobie
kiedy jeszcze na wyciągnięcie ręki
a już cicho i wcale nie
najbardziej płodny dzień
u progu rozpaczy zechcesz cofnąc
cały świat zebrac w nasienie
przyniesc ziarno i upuścic tu u stóp
lecz ja będę cicha jak studnia
bez dna bez oczu bez słów
beze mnie
poniedziałek, 29 lipca 2013
na krawędzi łóżka
przeczuwasz podświadomie
krawędz łóżka to jest koniec
historii nie opowiada się byle komu
miłości na dwie pełne dłonie
zagarnąłeś sobie ile mogłeś
zasłonę z okna razem z drogą mleczną
kawę stawianą cicho na stoliku
która udaje że ma włoskie serce
nie oddychasz żeby nie zbudzić
szczęścia albowiem ma ostrą krawędź
niedziela, 14 lipca 2013
poniedziałek, 8 lipca 2013
na krawędzi przeszłości
R.
nie życzę tobie wcale źle tyle że
sobie życzę teraz dobrze a jedno
w parze z drugim iść nie może
prawdziwe szumi stąd aż dotąd morze
za nami błękit i różane zorze wieczór
prześcieradłami znów się kłębi
zmusiłam przeszłość by odeszła
nie lubię czekać ona też mnie
nie lubiła zresztą
popijam kawę nawet na spanie
spokojem we mnie się rozlewa zanim
wtulam się w czarną noc
wtorek, 18 czerwca 2013

drżąca jest moja delikatnośc i nieśmiała
podlewasz ją winem a ona śpiewa arie
lirycznie na nie na tak na jeszcze jeszcze
przy każdym stopniu oliwka balsamiczna
rozgniatasz w palcach kolejny dzień
który nie kończy się zmierzchaniem
takich słów nikt dotąd mądry nie wynalazł
i nie ma dla nas lądu są tylko ziemie nieodkryte
jest za to kolumb więc zmieniamy mu pieluszki
kiedy wyrośnie spojrzymy słońcem na nasze
umęczone dłonie siądziemy gdzieś na krańcu raju
na wspólne wieczne zapatrzenie
poniedziałek, 6 maja 2013
na krawędzi cyklotronu

projekt nazywa się szumnie cyklotron protonowy
tyle w nim pozytywnej energii że nie dajesz wiary
trafia cię raz po raz z furią podrywa elektrony
zasysa z powietrza każdy jon niemego buntu
rozpięty na magnetycznej tarczy cyklotronu
poddajesz się fizyce całkowicie i ostatecznie
i nie rozumiesz ani słowa
i jesteś mi strasznie obcy
wtorek, 16 kwietnia 2013
highway
chcę z tobą żyć pełnią życia niczego sobie nie odmawiać
i wtedy właśnie przychodzi koniec filmu
jedziemy autostradą wystawiam rękę za okno
chwytam deszcz
niedziela, 7 kwietnia 2013
poza granicę wydania
wydam się wydam nie pytajcie mnie o to
w kółko chociaż właściwie nie pytacie
tylko się tak wydaje - wspinanie
po krawędzi słów wyostrzyło czucie
wydało się wszystkim że czekamy
na lepsze czasy a one nadejdą
kiedy nas już nie będzie
i będą się czuły lepsze od nas
ten cały matrix arial i verdana
wysysa z nas znaki przestankowe
działamy pod wpływem bez ustanku
ciągi zerojedynkowe z przewagą zer
jesteśmy nieskończonym programem
podtrzymania czasu i przestrzeni
tak się nam przynajmniej wydaje
Subskrybuj:
Posty (Atom)