ten odległy sen jest żywy i przychodzi ukradkiem
odchodzi z trzaskiem wielkich drzwi dnia
JEST bardziej niż naprawdę moj i twój
kończy się ze switaniem zaczyna ze zmierzchem
na górze wstyd i lęk o słowo niewypowiedziane
poniżej niewyjawiona czułośc nierozkwitła i blada
pod łóżkiem kres ziemskich spraw popiół i kurz
gazeta z nekrologiem poety moc życzeń ucałowań
początek i koniec odległe od siebie o kilka godzin
jest wzór niebieskiego anioła na ścianie u wezgłowia
jest miłośc na ostatni akt zrodłowy rękopis i notatki
nie wiemy czego mamy się trzymac w kwestii obu ról
i nagle jestem jak wyspa dla gorących pocałunkow
spadają perseidami w tę sierpniową noc
drżę garścią wszystkich czułych strun...
ty jestes mój mojzesz - przechodzisz dla mnie morze
przynosisz księgi słów i dwa przykazania
kochaj i śpij
piątek, 9 sierpnia 2013
u progu żniw
ostatni taki dzień
będzie się rozciągał w tobie
kiedy jeszcze na wyciągnięcie ręki
a już cicho i wcale nie
najbardziej płodny dzień
u progu rozpaczy zechcesz cofnąc
cały świat zebrac w nasienie
przyniesc ziarno i upuścic tu u stóp
lecz ja będę cicha jak studnia
bez dna bez oczu bez słów
beze mnie
poniedziałek, 29 lipca 2013
na krawędzi łóżka
przeczuwasz podświadomie
krawędz łóżka to jest koniec
historii nie opowiada się byle komu
miłości na dwie pełne dłonie
zagarnąłeś sobie ile mogłeś
zasłonę z okna razem z drogą mleczną
kawę stawianą cicho na stoliku
która udaje że ma włoskie serce
nie oddychasz żeby nie zbudzić
szczęścia albowiem ma ostrą krawędź
niedziela, 14 lipca 2013
poniedziałek, 8 lipca 2013
na krawędzi przeszłości
R.
nie życzę tobie wcale źle tyle że
sobie życzę teraz dobrze a jedno
w parze z drugim iść nie może
prawdziwe szumi stąd aż dotąd morze
za nami błękit i różane zorze wieczór
prześcieradłami znów się kłębi
zmusiłam przeszłość by odeszła
nie lubię czekać ona też mnie
nie lubiła zresztą
popijam kawę nawet na spanie
spokojem we mnie się rozlewa zanim
wtulam się w czarną noc
wtorek, 18 czerwca 2013

drżąca jest moja delikatnośc i nieśmiała
podlewasz ją winem a ona śpiewa arie
lirycznie na nie na tak na jeszcze jeszcze
przy każdym stopniu oliwka balsamiczna
rozgniatasz w palcach kolejny dzień
który nie kończy się zmierzchaniem
takich słów nikt dotąd mądry nie wynalazł
i nie ma dla nas lądu są tylko ziemie nieodkryte
jest za to kolumb więc zmieniamy mu pieluszki
kiedy wyrośnie spojrzymy słońcem na nasze
umęczone dłonie siądziemy gdzieś na krańcu raju
na wspólne wieczne zapatrzenie
poniedziałek, 6 maja 2013
na krawędzi cyklotronu

projekt nazywa się szumnie cyklotron protonowy
tyle w nim pozytywnej energii że nie dajesz wiary
trafia cię raz po raz z furią podrywa elektrony
zasysa z powietrza każdy jon niemego buntu
rozpięty na magnetycznej tarczy cyklotronu
poddajesz się fizyce całkowicie i ostatecznie
i nie rozumiesz ani słowa
i jesteś mi strasznie obcy
wtorek, 16 kwietnia 2013
highway
chcę z tobą żyć pełnią życia niczego sobie nie odmawiać
i wtedy właśnie przychodzi koniec filmu
jedziemy autostradą wystawiam rękę za okno
chwytam deszcz
niedziela, 7 kwietnia 2013
poza granicę wydania
wydam się wydam nie pytajcie mnie o to
w kółko chociaż właściwie nie pytacie
tylko się tak wydaje - wspinanie
po krawędzi słów wyostrzyło czucie
wydało się wszystkim że czekamy
na lepsze czasy a one nadejdą
kiedy nas już nie będzie
i będą się czuły lepsze od nas
ten cały matrix arial i verdana
wysysa z nas znaki przestankowe
działamy pod wpływem bez ustanku
ciągi zerojedynkowe z przewagą zer
jesteśmy nieskończonym programem
podtrzymania czasu i przestrzeni
tak się nam przynajmniej wydaje
wtorek, 26 lutego 2013
impresja włoska
Pawłowi
popatrz -
całe te włoskie góry złożone są z widokówek
pną się i wyprężają schodzą gną linie proste
jak karły schowane tuż za załomem nieba
przycupnęły nad oczkiem jeziora
rozmaślony na stokach śnieg spływa w uskoki
wypłaszcza się bielą w łagodne polany
kruszy i wytrzepuje nad grzebieniami sosen
trzeszczenie słychać przy każdym małym kroku
przyczajona do skoku w przestrzeń nieba
obieram mandarynkę na wysokości twoich ust
dwa tysiące metrów powyżej morza jest świat
który zdobyliśmy wszystkimi zmysłami
czwartek, 7 lutego 2013
pocztówka z poprawczaka
tu masz dziewczynko wyryj sobie na czółku
słuchaj starszych i związuj włoski w kucyka
rajtuzki w kropeczki ci się przedarły i oczko
leci przez całą bożą planetę wychodzi z tyłu
tak to się robi magda pocałuj pana co kręci koło
fortuny może zatrzyma koło twoich słodkich oczu
popraw spódniczkę nie używaj brzydkich słów
które ładnie się zaczynają a źle się kończą
ja ci to mówię za dużo chcesz od życia
każdy lizak słono kosztować musi zresztą
pomyśl tylko kto daje darmo słodycze
poniedziałek, 7 stycznia 2013
na krawędzi nauki
myślałam że idziesz do mnie a to tylko ziemia się trzęsie
jak kroki upadki wieżowców pomiędzy nas dwoje
głucho i kurz ze śniegiem w oczy
myślałam że sztorm to a rwanie kartek z poezją
które przemiata po niebie deszcz i grad pod moje drzwi
w dłoni trzymasz jeszcze pulsującą kropkę
myślałam że powiew nauki a tu napisy końcowe
na autostradzie do los alamos la strados my dwie ofiary
mokre i rozłupane na dwie części
cóż że wiedzą
piątek, 28 grudnia 2012
na krawędzi wagi
mój geniusz leży w lekkim traktowaniu
spraw lekkich aż unoszą się pod niebo
spadamy deszczem nagłym po dreszcz
po spełnienie płacz niemowlęcia i śmiech dziecka
nie masz mnie w dłoni nawet jeśli zaciśniesz pięści
najmocniej jak potrafisz i nie martw się wcale
to nie jest powód żeby nie wierzyć we mnie
czas ma jedną wskazówkę dla nas
nie wolno nam obracać się wstecz
ani żałować utraconych chwil
taka jest cena za lekkość bytu
mylisz się jeśli myślisz że czuję się wielka
ważę tyle co nic.
poniedziałek, 24 grudnia 2012
pocztówka z bali
znów piszę a pisanie
nie jest tym co mi wychodzi najlepiej
na bali są czerwone zachody
w ich świetle wszystko płynie krwią
gdybyś tu był gdybyś tu mocno był
nie liczyłabym rozdeptanych małży
mogłabym liczyć kochanie na ciebie
tymczasem zachodzę
spośród dzieci moich rąk
jesteś najczulszym dzieckiem
które biega po plaży na boso
nie rozumie jutrzejszego dnia
ja nie rozumiem wczorajszego
jest więc coś co nas łączy
pod czerwonym niebiem bali
pod tą małą kropką na końcu listu
piątek, 21 grudnia 2012
koniec świata
powstaję w twoich dłoniach
nawlekam się na dziurkę od klucza
jesteś kreatorem
nigdy byś nie przypuszczał
że twój zegar ma serce i duszę
wybija nam dobre i złe chwile
czasem mu odbije i wtedy
śmiejemy się głośno we trójkę
z tego czego już nie można
wieczorem milkniemy
na drodze mlecznej rozlano mleko
ścieram wszystko chusteczką do nosa
przytul mnie teraz mocno
chcę usłyszeć bicie twojego serca
i niech już się kończy ten świat
poniedziałek, 3 grudnia 2012
þółnocna zorza
najpierw chciała chodzić potem biegać wreszcie fruwać
zawsze jej mało świata wdychanego przez wąskie gardło
percepcji musi być inny wymiar ponad dachami ludzkich snów
podajesz palec rękę całą głowę rozczochraną a jej jest mało
nie umie rezygnować chce chłonąć lodowatą przestrzeń
lot po wszystko albo nic po wszystko albo nic
na cienkiej nici słońca wiszą istnienia które przyjdą
jeśli urodzisz je wystarczy jedno słowo joanno a orlean twój
wyruszy po zwycięstwo i padnie królestwo nocy
obudzi się dzień wzniesie ponad płomień twoją suknię
ponad płomień ponad płomień północnych zórz
piątek, 16 listopada 2012
kruchość
czuję że jestem zbudowana z kruchej materii
łamią się we mnie stuletnie dęby
i rzęsy przy oknach ciemnych oczu
swietlista smuga okazała się z bliska mgłą
jestem rosą drżącą w pierwszym świetle poranka
strumieniem co nie wie dokąd zmierza a wrze
ta delikatność cię przeraża i przyciąga
odchodzisz kiedy jestem słaba
wracasz kiedy wybucham wiosną
i nie wie żadne z nas czym to się wszystko
skończy
środa, 24 października 2012
krawędź ciszy
niesamowite że można tyle odnaleźć
w jesiennej pustce
ostrzenie ciszy jest jak przygotowywanie zasieków
na lepiej przystosowanych
przemawia do mnie chór kasztanów
polifoniczne głosy lasu
upadłe liście pogodzone z losem
płaczą i trzymają się razem
ja też się trzymam
z nikim tak nie pragnęłam ciszy
jak z tobą
niedziela, 14 października 2012
most donikąd
wodzi na pokuszenie a pokuszenie ją zwodzi
niedługo będzie całkiem zwodzona
ostatni most donikąd
jakiś żart niebios ciemne włosy
rozjaśnia im przyszłość
zapala w oczach gwiazdy
przed tym się nie da uciec
muzyka odejścia zapętla się
w jedną frazę
jesteś pół żartem
i w ogóle serio
niedziela, 9 września 2012
puste miejsce
powinien był czekać tam gdzie znalazł najcieplejsze miejsce
można go było wtedy namacać nawet po ciemku
czuły miękki i ufny
taki
powinien czekać i rosnąć uczyć się słów biało czarnych
szeptanych wykrzyczanych jej płaczu ze szczęścia
którego nadal
nie rozumie
powinien czekać lecz choć nie dorósł poszedł w świat
w otwarte usta czerpać morski wiatr
dziwić się ptakom
że wolne
puste miejsce choć puste
dotkliwie boli
Subskrybuj:
Posty (Atom)