wtorek, 27 grudnia 2011

poszukiwacze













poszukiwacze słów są jak poławiacze pereł
uczą się pływać całymi dniami na bezdechu
organizm wstrzymuje swoje funkcje
póki nie trafi na słowo klucz

moglibyśmy się umówić jesteśmy z granitu
pamiętamy co wyryto nam w głowach
od niemowlęctwa pierwsze słowa kocham
i żegnaj a jednak

ze zmierzchem przytulamy bezdomność
wraz z całą florą i fauną świata
znikamy kiedy świt bieleje w oczach
wiecznie niespełnieni

niedziela, 18 grudnia 2011

at...




śniła mi się odnaleziona atlantyda
na skraju lądu i wody
porośnięte koralami wieże

białe kamienie w ostrym słońcu
cicho spokojnie wyczekują
nie wiedzieć kogo tyle lat

słuchamy szeptu długich fal
i nie wierzymy że to my
tak szmaragdowa wokół woda

nie trzeba żadnych wielkich słów
we śnie gdzie nie ma granic
jesteśmy jedną tajemnicą

czwartek, 17 listopada 2011

warta honorowa



płyniemy rzeką
niedorzecznie rozdzieleni
ścięło nas z nóg
w ów zimny wieczór
gdy się tuliłeś
do moich słów

zimą oczekuj kry i ostrych krawędzi pieśni
cóż ja poradzę że mroźno znów i znów
listopad nas nie pieści a wszystkich zmarłych tak

zasypiam kiedy ty otwierasz oczy
to nasze naprzemienne trwanie
przy grobie nieznanego wiersza

wtorek, 1 listopada 2011



jak można było pozostawić
po sobie tyle pytań
znosimy je na stos
pod twoim starym domem
a on jak wieża babilonu
wyrasta między nami

przez takich jak ty
nie mogę nigdy dojrzeć
do spokojnych rozmów
o przyszłości szybuję pod
niebem twoich oczu
a to aż dziesięć pięter

wiersze nie kończą we właściwym miejscu
i żyli długo i szczęśliwie
urywa się na i

środa, 26 października 2011

sobota, 22 października 2011

bora bora


żyjemy na chwilę
bardziej lub bardziej
moja jest bora bora

fall wypluj to słowo
niech kwitnie na nowo
tam gniew i śmiech

spółdzielnie działają
wspólnie na wszystkich
frontach i w nas

jest wojna ja walczę
ty marzniesz inaczej
nie płaczesz ja płaczę

na moje słowo
bądź bora bora
najbardziej jak

pora

sobota, 1 października 2011

kula


im bardziej mnie nie ma
tym bardziej jestem
utoczona z wielkiej kuli
zagnieżdżonej w twoim gardle
poza tym nie istnieję

nie przyznam się do tego
szczególnie sobie samej
co innego w wierszu
który łyknie wszystko
bez popijania

małe dziewczynki skaczą
przez okna moich oczu
fruwają niebieskie sukienki
i jedna czerwona
szaleństwo

rzucam o nią losy
bo jest najsłodsza
i składa swoją pieczęć
na wybrańcu kochanie
jak śmierć

sobota, 10 września 2011

krawędź miasta


jest taka krawędź miasta
na której zwisasz od niechcenia
i rozbujane masz
na świat ramiona

zagarniasz wieże świątyń
pod połać rozwianego płaszcza
i spadasz do stóp czarnych
kałuż z rozbryzgiem gwiazd

jest taka krawędź miasta
o którą tępisz ostrość słów
a cień z jej drugiej strony
strzyże czarne włosy

poniedziałek, 5 września 2011

okno z widokiem


kawa to napój bogów
zbudzonych o przedświcie
odnaleziony klucz
pozostawia nam wyłącznie poddasze
leżymy więc pod oknem
pełnym gwiazd
i śnimy że my to nie my
a niebo spada nam na głowę

nie dziw się moim listom
cała jestem z przyszłości
wszystko co piękne ułoży się
w linię świata
obiegnie równik równo pięć razy
za każdym razem
ocali jedno małe życie i złoży je
na pachnącym żywicą poddaszu

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

bezsennik



noc ma to do siebie że zbliża się
w pokorze co wieczór nieproszona
nie zechcesz jej a nie usłucha

sen ma to do siebie że nie należy
do nikogo i nie osiągnie wręcz
spełnienia w odróżnieniu

świt ma to do siebie że nie ma
ciepła w biernym zagnieżdżeniu
ud a nawet bardziej

ja ma to do siebie że jest silniej
swoje niż twoje lub odwrotnie
a nie wolałoby na sobie złość

wtorek, 12 lipca 2011

hobby


kątem oka cię widzę
myślałeś pewnie że ja
nie mam kąta oka a mam
zwijasz się w harmonijkę

pytają mnie czy dobrze się czuję
nie wiedzą jak bardzo mogliby
pytać ciebie ale jesteś przecież
niewidzialny

zostawiasz ślad
rozpuszczam dzieci w szklance
syczą i bąbelkują
spiję je na dwa hausty

potem spakuję się na temat naukowy
wiersz może być o wszystkim
byleby nie o tobie
to takie hobby

niedziela, 3 lipca 2011

noe


po wielkiej suszy
przychodzi wielka powódź
powiedział noe po czym się zawieruszył
wśród statków na zmywaku

suche miał usta i suche myśli
nie wiedział ile w nas sahary
jedno ziarenko starczy
żeby dotkliwie uwierać

a tu ulewa drży w powietrzu
strunami się napina deszcz
niepoetycko moknę
gdzież jest mój noe

piątek, 20 maja 2011

niepoważnie



całować się ze śmiercią
poznać jej wonny smak
nim stanie się modny tego lata
nim spowszednieje koniec

jesteśmy w wesołym miasteczku
rollercoaster rozmazał cię po niebie
macham białą chustką a wszystko
pogrąża się w białej mgle

czekam jeszcze na procesję i kwiaty aż
śmiech nam przebiegnie poprzez mózg
kończymy się niepoważnie
choć nawet nie zaczęliśmy

znów idzie koniec świata

niedziela, 10 kwietnia 2011

spacer po smutku


to będzie długi spacer po smutku werterze
wyślę ci potem kartkę zresztą możesz mnie tutaj
odwiedzać zamknięte jest tylko w niedzielę
wyrabiam ciasto przez mąkę nie sięgam do drzwi

tramwaj dojeżdża teraz do plaży rozjeżdża molo
są nawet koleiny widok na piasek i tłumy ziarenek
ściskają się razem tulą i świszczą słowa
o tym że kiedyś i o tym że nigdy

noszę w środku kamieniołom za daleko było dźwigać
pachnące krążki na stół pospiesznie składane
pascha bo święta za oknem rozlane po kropelkach
wśród tylu sprzętów wewnątrz

ciągle chodzę werterze czuję że kiedy stanę
śmierć dotknie moje ciasto i nigdy nie wyrośnie
dlatego znowu idę na długi spacer po smutku
pozostała już tylko kwestia win

wtorek, 29 marca 2011

mgła


śmierć ta głupia zazdrośnica przysiadła
na drodze i udaje że chce nas pogodzić

przenosi na plecach przez zamgloną
przestrzeń ostatnie słowa nie wierzę jej

zaraz potem łasi się do nóg moich dzieci
wmawia im że jest słodkim ciastkiem

dostałam od tego wszystkiego
uczulenia na życie

środa, 16 marca 2011

...


mam wrażenie że ta autostrada
kończy się na ścianie płaczu
a tyś nie wierzył że zstąpią po ciebie
zastępy że będą się tak fatygować

jest tylko jeden poziom nieśmiertelność
i niecierpliwym dany jest obficie
przywołaj mnie kiedy zatęsknisz

czwartek, 3 marca 2011

palcem po krawędzi galaktyki


szalejemy jak tylko mogą szaleć
planety na uwięzi swoich słońc
ze świstem magnetycznych pól
przez mroczne mknąc przestrzenie

pomiędzy nami lata świetlne
pomiędzy nami całe niebo
pomiędzy nami pustka
czterech ścian wszechświata

piątek, 4 lutego 2011

widok na plac zabaw


mamy naprawdę ciekawy widok
na brzegu drewnianej poręczy
chłopiec i dziewczynka

uczą się ról na pamięć
za każdym razem mniej słów
choć kwestie coraz trudniejsze

ja zliczam ruchy płodu
ty zliczasz spadające gwiazdy
na rozbujanej huśtawce

nie można za wcześnie wysiąść
choć tego nie wiemy na pewno
niejedno mamy w głowie

wtorek, 25 stycznia 2011

mijanki na molo



o mały włos wpadlibyśmy na siebie w drzwiach
nie dojechał pociąg do stacji bądź zdrów
ale i tak ciągle o tobie myślę

na poplamionych chodnikach słono rozlewa się słońce
zmoczeni po kolana zapłacimy za nie wszyscy
mroźną nocą słaniamy się sobie a muzom

kiedy tak liczę krople i stukam palcem w parapet
mijasz mnie w myślach o tym samym świcie
na molo w upalne lato

niedziela, 16 stycznia 2011

klif


wyjęta z objęć
strącona z klifu
resztę życia spędzi w ruchu

z tej perspektywy
można poznawać zupełnie inne
piękno słów

ciągną się
smugą poprzez przestrzeń
wyprzedzają nas

czas nie ma znaczenia
odkąd znamy
swój klif

piątek, 7 stycznia 2011

pocztówka z pomarańczą


przyglądamy się owocom
to winna chwila prawdy
co z nas pozostanie gdy

siateczka włókien tętni
póki nie wyschną w nas soki
bardzo byśmy nie chcieli

znalazłam już swoją pestkę
oglądam ją pod światło
tak mała przy twojej