wtorek, 17 lipca 2018

pocztówka znad krawędzi

kiedy długo patrzysz na krawędź
krawędź zbliża się do ciebie

Takie życie

Takie życie to ja rozumiem. Z niejednego pieca chleb smakować i pachnieć piernikiem. Jarym jeszcze, z ziołami i odrobiną pieprzu. 

Zwykle za wiele mówię, a każde słowo jest bramą następnego. Nigdy dość. Brak słów do pary. Do rymu i rytmu. Puenta. 

Wyziera z ciebie płomyk, pełznie po dłoni, trawi słomiane włosy, twój zapał. Powiedzmy sobie szczerze, szczerość w tej materii nie istnieje.

***

Poezja we mnie wykopała sobie chodnik
Drąży w pokładach górnych i dolnych
Podkłada trotyl
Kiedy jest zawał
Staję bez słowa na środku jezdni
I boli tak że chcę krzyczeć a milczę...

poniedziałek, 21 maja 2018

a ja

ptaki wieszczą rychły koniec zimy
poeci milczą w zadławieniu
jasnym świtem mdłym porankiem
a zima wieszczy nasz koniec

i mimo tylu śmierci przyznanych nam
przez tępe karty w wielkiej grze
mimo spowiadań na zakręcie złego
żyjemy i wzmacniamy swoje ja

może już jutro będzie dzień
w którym  powstaniesz z upadłych

i wzrostem górować będziesz

a ja

02.2018

piątek, 4 maja 2018

wiara, nadzieja, etc.

Świat pachnie złotem
Kadzidłem i mirrą
To wszystko stoi u moich stóp
Czeka na rozpakowanie

A jest maj i burze zewsząd
Nachodzą nas i niepokoją
Ja jednak pozostaję
Przy zdrowych zmysłach

Co jest niewątpliwie trudne
Być zdrowym na ciele i umyśle
Jednocześnie - nie słodzić 
I nie pieprzyć bez sensu

Odkryliśmy ten schron
Wśród powalonych drzew
Zeszłego lata i zeszło nam
Na tematy ostateczne

Więc wiara nadzieja i miłość
Z nich największą jest gorycz
Z tego że wszystko masz 
I tracisz

środa, 11 kwietnia 2018

dżin z tłumikiem

wypijmy z siebie do ostatniej kropli
z kim jak z kim ale z tobą po męsku
rozpłaczę się ale to nic
dajmy się zabliźnić
zasklepić niebiosom po potopie
zamknąć usta ustami

niedziela, 8 kwietnia 2018

roboty ogrodowe

świat wisi ostatnio na włosku,
a we mnie kipi krew i ani chybi
puści się nosem razem ze złem
wyzbieranym po ogródkach

w moim, magnolie lada dzień
rozwiną skrzydła i sfruną pąkami
w kieszeń ciasnego fartuszka,
dzieci zaś dojrzewają na słońcu

mam trochę nieposkromionych
pragnień, zbieram puszki i kapsle
a czasem wiersze o różach,
bo taka już jestem porozbierana

czwartek, 1 lutego 2018

Definicja

Jesteś taki przystojny 
Kiedy jesteś
Na ogół cię nie ma
I to jest pełna definicja
Ciebie

poniedziałek, 29 stycznia 2018

wiatr

nadchodzi wiatr -
na granicy światów
przenikają się dusze
żywych i zmarłych

jesteśmy uwięzieni
w celnej frazie
białego wiersza
spod K2

co dalej? pytamy
nikt nie wie
tylko zamieć
prószy nam w oczy

wtorek, 7 listopada 2017

kobieto mojego życia

pachniesz pierogiem i dziegciem
pożycie nam się nie układa
kobieto mojego życia
nie jestem ciebie wart
choć rośnie mój produkt
krajowy brutto

netto to sam pył mięśnie i krew
a ty zawsze poznasz
kiedy była chrzczona
i tak jakoś nie sposób
spojrzeć ci prosto w oczy

przepraszam za wszystko
czego nie dałem z siebie
na przykład tej ostatniej uwagi
nad miską sałatki
niechaj wybaczy mi
bóg sałatek

nie jesteś ideałem
a tak jakoś się złożyliśmy
w jedno i przyszedł maj
wypełniły się wódką i dymem
rzeki mojego dzieciństwa
koledzy dostawili ławkę

teraz gdy patrzę w płynącą wodę
a ona patrzy na mnie
przepływa przeze mnie pustka
mam co chciałem
czy tego chcę
czy nie

piątek, 3 listopada 2017

na krawędzi szklanki

kończy się kawa
zaczyna się czas
herbatki leśmianowej

co my z tym zrobimy
co zrobimy z tym
nagłym a niespodziewanym

czwartek, 5 października 2017

Księga winy

I rzekł Bóg 
Zagotujesz się przy niej
Będziesz kroił na kawałeczki
Mięsień serca i składał na powrót
Włókno po włóknie
Na wzór jej długich włosów

I staniesz się znów niemowlęciem przy piersi
Zapomnisz wszystkie języki świata
Milczenie narośnie w tobie napęcznieje
I sięgnie bram jej katedry

A świat bez niej będziesz mieć za nic
A świat bez niej będziesz mieć za nic

I stało się jak napisano w piśmie
Wszystko co miało się stać
I wziął tedy Bóg na siebie całą winę
Od pierwszej do ostatniej kropli

czwartek, 21 września 2017

jesienna cisza

ostatecznie otoczyła mnie jesienna czerń 
jest nieskończenie piękna
wiją się w niej falami twoje włosy
a wśród nich maleńkie czarne dziury
niczym koraliki

oknem wygląda sen kilka snów o lecie ale nie żal
odkładać ich na półki świat się upomni o to co jego
na razie musi czekać wiernie za drzwiami
a tu jesteśmy sami jest noc
bez smutków i ran

moglibyśmy śpiewać i nucić
jakieś mroczne kołysanki
to i tak na nic na nic na nic
nie wybrzmi lepiej
jak nasza wspólna
cisza

poniedziałek, 18 września 2017

Jerycho upadnie

Jerycho upadnie
Ale na razie jest sezon ogórkowy
Przez miasto przelewają się tłumy
Zwisają z mostów po obu stronach
Zmęczonej od upału rzeki

Jerycho upadnie
Ale trzyma się swojej wersji zdarzeń
Ma silne wieże zaróżowione o świcie
Gońców na koniach w krótkich cuglach
Hetman w rękawie ściska asa kier

Jerycho upadnie pod ciężarem gwiazd
I wiedzą o tym nawet małe dzieci

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

z piachu powstałeś i w piach się obrócisz. 
ale najpierw będzie bardzo przyjemnie.

jak okiem sięgnąć - woda. białym piaskiem rozwiewają się
nasze ostatnie postanowienia. sypiemy się trochę po omacku
trafiamy na siebie w bezksiężycową noc i nic nas nie przeraża

życie musi boleć od czubka głowy aż po piętę obtartą z powodu
jednego ziarnka. delikatność jest wewnątrz. dobierasz się
do niej niecierpliwie. wokół powstają języki ognia

środa, 16 sierpnia 2017

schyłek lata

jak trudno wyprowadzić się z siebie
zejść z górnej pięciolinii świergotania
nad śniadaniem z rajskich owoców
z latarni morskiej nad różową taflą wody
w mrok sierpniowej nocy

jak trudno stać się tym
kim stać się niepodobna
oschłym i nieczułym
jak chłód poranka

poniedziałek, 31 lipca 2017

małe tornado

komary odkryły drogę do miasta
znaczą sobie powietrzne szlaki
na strużkach światła

wtulona w koc z polaru
patrzę jak spada niebo
zakrywa nas całkiem

pomiędzy latarniami
wiruje cały wszechświat
żywych stworzeń

to małe tornado
które odwiedziło nas nad ranem
zniszczyło wszystkie moje zasieki


wtorek, 27 czerwca 2017

krótki wiersz o geometrii

ta rzeka płynie odkąd pamiętam
był wtorek, środa a jest niedziela
posiwiały twoje włosy a moje dłonie
noszą ślady prac heraklesa

z jednego brzegu na drugi
euklides wodzi swój promień światła
zmyślamy się czasem i kroczymy
po linii prostej - ku sobie

ta rzeka w dole płynie odkąd pamiętam
czasem nawet nadaję jej nazwę - styks
trudno uwierzyć że coś więcej
może nas teraz połączyć

piątek, 16 czerwca 2017

pięcioksiąg: V księga termodynamiki

powiadam wam wszelkie jednostki
przyszłość pokładajcie w termodynamice
każdemu z was potrzeba bowiem ciepła

gdy człowiek przechodzi pomiędzy światami
zostawia ojca i matkę słońce i inne gwiazdy
zostawia dzieci i zzuwa z siebie całe ciało

i żaden Q-bit się nie prześliźnie na drugą stronę oka
jedynie czułość słodkiej kochanki
pamięć o niej pokona wieczność

(***)

powiedział pan:
niech stanie się termodynamika
i stała się
zespoliła nas ze sobą

najpierw słońce
potem ciepłe uda i oddech
z pustynnym wiatrem
i solą w oczy

kiedy indziej zaś staliśmy
po dwóch stronach czarnego lądu
jak kamienie węgielne
na dobry początek

łuki triumfalne
wygięte ponad nasze głowy
wznosiły zachwyt
ku niebu z iskier i brokatu

twoje włosy
o barwie palonego piołunu
zasłoniły spadającą gwiazdę
chłonęliśmy czas

(***)

działo się to wówczas
gdy na świecie w najlepsze trwały wędrówki ludów
czterdzieści lat minęło niczym cztery dni
rozmazała się po pustyni kasza manna i zapach arganu

tak oto jesteś dzisiaj wziętym poetą
a twoich słów wulkan spopiela
postanowienie poprawy

niedziela, 30 kwietnia 2017

powrót



z moich włosów porozsiewanych wokół
utkała się historia wspólnego życia
od sianokosów w polu i spokoju zimnego morza
po wieczory spędzone w zadumie nad taflą jeziora

słońce za nami chodzi niczym pies
zakochało się w mokrych włosach i oczach
smagłych ramionach i w dziecku
skaczącym jak pchła między nami

są morza traw pola kukurydzy
brak tchu na wietrznych wydmach
jest czas który staje w miejscu
i wyczekuje powrotu