środa, 16 października 2019

Ciemnia

Idzie ta ciemnia głucha
Przeszywa dreszczem dżdżu
Blaskiem rozlanych świateł
Kroczy mgłą zaciężną

Spodziewa się i nadziewa
Nadzieją kruchą i topliwą
Woskiem konfesji
I zmazanych napisów

Znaczy igłami jodeł
Kwiatami rozchodników
Chrzęści oddechem lasu
Pełnym rozmiękłych snów

Idzie ku nam
Wstecz się nie obraca
I ścieli się pod nogi
Moskwa i Stalingrad
Martwych żuków

Wśród nich ty
Nagi
Ubogi
W duchu

poniedziałek, 14 października 2019

Słońce

Słońce ostre tak
że wycina przerębel
W szybie auta
Sięga mackami wyciąga na świat
Teraz już świecę
Promienie alfa beta gamma
rozpadam się w drobny mak
Syria ginie gołębiem
pod kołem mojego...

A jeszcze dzień wcześniej
Nie znaliśmy słowa śmierć
A trzy dni wcześniej
Ssaliśmy matkę naturę
Jej łono rozkładało się
we wszystkich wolnych
przestrzeniach duszy

Był świt
Kiedy stawało się
w drzwiach wolności
I zaczynało na nowo
A teraz słońce pazerne
Wyjada ze środka
Cały środek

środa, 11 września 2019

wiersz o szczęściu

następny wiersz będzie o szczęściu
obiecuję
smutek nie może trwać długo bo nudzi
najbardziej oddanych
przyjaciół

napiszę o szczęściu
które napotkam
za rogiem - lawinę światła
zaciężne wojska jabłonek
widok z wierzchołków wzgórz

będą tam ludzie z dawnych lat
powiedzą że zawsze mnie kochali
że byłam gwiazdą na ich niebie
aż niebo zawiśnie miękko
pod głową - namacalnie

czasem martwi mnie to że się nie martwię
o jutro
czy będzie mnie komu objąć
zamknąć usta ustami

czwartek, 5 września 2019

Wieczorem

Tego dnia kiedy żyły miasta
Wypełniły się tętnem i bezdechem
Świetliste smugi świateł
Zwiedzały sieć ślepych ulic

Tej nocy kiedy księżyc
Opadał chropawym basem na dachy
Kruszył się mech po dachówkach
I mazał pędzlem kałuże

Tego poranka
Gdy morze szukało brzegu
Macało czubkami palców
Drobne ziarenka piasku

Tego właśnie dnia
Obudziłam się
I byłeś

wtorek, 3 września 2019

***

Nie umiem nienawidzić ciebie
Nienawidzę więc twojej zmienności
- Paliłeś już kiedyś mosty i budowałeś je znowu
Z zapałek - drżącymi z rozpaczy palcami

Nienawidzę twojego ja
Które wyjada środek przez wszystkie dni robacze
Wystawia łeb przez lewe oko i krzywi się tobą
Przez usta wypluwa złość na otwartą chustkę dłoni

Skręca cię wtedy w bólach a kiedy się prostujesz
Ciało nie wpasowuje się w moje i zaczynasz schnąć
Pachniesz strachem z dna studni i wodą której pożądasz
Uwolniony konik polny skacze po łące i nie ma szansy na cud

Pustka

Ruszyć się z domu
Zastygnąć we wnętrzu
Pęknąć w drodze

Mój umysł poszukuje pustki
A kiedy ją odnajduje
Nowo poznana
Staje się zazdrosna
O mężczyznę kobietę
I dziecko
Zwłaszcza o dziecko

Co dzień
Potrzebuje mnie bardziej
Przestają jej wystarczać
Listy napisane piórem
Książki z szarymi zakładkami
A także biel suszonych
Przed zmierzchem prześcieradeł
I cisza sierpniowej nocy

Dlatego staję na środku
Spokoju i mówię
Od teraz jestem twoja
Pustko

piątek, 30 sierpnia 2019

rewizja prognozy

prognozy są nadzwyczaj dobre
wszystko się rozpadło i zepsuło
cóż więcej można schrzanić?

piątek, 28 czerwca 2019

na krawędzi strachu

nie boję się być sama
żyję na stu akrach
rozpostartych gazet
cóż może mi grozić

nie boję się wojen
nie mam męża a syn
nie chwyci  za broń
jako pierwszy

nie boję się ospy
kto nie przeżył
ziemskich chorób
nie rozpozna nieba

nie boję się rozumieć
od tego dawno
spłonęły nagłówki
i suche szpalty głów

nie boję się bać
runął we mnie
ostatni mur

nastała cisza

sto misiów

śpię na stu misiach

żaden z nich nie jest gotowy
żeby wyjść w biały dzień na ulicę

żaden z nich nie jest gotowy
by dzisiaj umrzeć w dobrej sprawie

śpię na stu misiach
a one kręcą się przez sen

wwiercają w żebro
skąd pochodzi adam

środa, 26 czerwca 2019

ucieczka ze szklanej kuli

mój umysł
rozbija szklaną kulę
wychodzi na wolność

pukam do ciebie
wrócę za kilka dni
póki co - celebruj

cisza rozlewa mgłę
krople roszą wszystko -
powstają włoski na rękach

aż stwierdzasz mój brak
trochę jak z powietrzem -
niewidoczne i nieodzowne

póki co - celebruj
jest dzień przed
za pięć dwunasta

nie mamy jeszcze syna
niczego nie mamy
są tylko dwa genialne

umysły -
prototyp podwójnej
maszyny Turinga

czwartek, 30 maja 2019

szaleniec

Czy trzeba być szalonym
Żeby pisac poezję szaleńców
Wariatów i schizofreników
Wędrowców i nieskończonych
Popapranców?

Ja jestem ubogim krewnym
Króla Salomona
Pokrewieństwo duszy
I pusty trzos
Podzielony na wiele
Sobót i niedziel

Na tomiki
Cienkie niczym plastry szynki
Na parmezan strugany nad stołem
Z winem i winą
Do jajecznicy z zielem

Złażę z tynku
Warstwami farby
Każda przyporządkowana
Innemu podmiotowi
Lirycznemu

W poszukiwaniu siebie
Zjeździłem miasta
Mimo zmęczenia nadal jestem
Niesamowicie normalnym
Człowiekiem

środa, 29 maja 2019

saska kępa

to był maj
pachniała saska kępa
w największej willi na osiedlu
zadomowiły się jaskółki

byliśmy wtedy młodzi i pełni słońca
w gnieździe z bluszczu  i głogu
uwitym na tarasie ojca
wlewaliśmy w siebie noce i dnie

jaskółki spędzały czas pod niebem
spadały na nas świtem
razem z drobnym deszczem -
ostre piski zwiastowały mleczarza

pijąc mleko
zbudowaliśmy w myślach dom
pełen książek i dziecięcych butów
modernizm z kubizmem w collage'u

minęła wiosna i lato
przenieśliśmy się na papier
najpierw na chwilę przez deszcz
potem na stałe z przekory

zostało w nas pole bitwy
od sitowia po skraj osiedla
zapach palonych traw
i zgniłych jabłek w sadach

nieuchronność zimy
oglądamy teraz przez okna
cały świat schodzi falą kroków
nad rzekę która wiecznie odpływa

środa, 15 maja 2019

Życie to nie teatr

Kocham Cię
I patrzę co z tego wyniknie
Wyrośnie dąb, paproć
czy spadnie konar

Życie to nie teatr
Nie możesz być reżyserem
Nie grając w nim roli
Włącz dla nas światło i chodź
 
Otwórzmy drzwi naszego domu
Przyjdźcie utrudzeni
Przyjdźcie samotni
Zmyjcie ślady błota
I zasiądźmy do stołu

Życie to nie teatr
Nie ma biletów -
Każdego dnia
Płacisz żywą krwią
Za to że kochasz

czwartek, 11 kwietnia 2019

na krawędzi uda

moje królestwo nie jest z tego świata
mój świat nie jest z tej czasoprzestrzeni
nie jestem twoja choć trzymasz mnie
za udo

udałam się na spacer
wewnątrz jest lato
jest schyłek
ja

wtorek, 19 marca 2019





















Jesteśmy ludźmi z krwi i kości
Kości się łamią
Krew się przelewa

Ulewamy się na boki
Ronimy łzy radości
Dzielimy się atomami

W pocałunkach
Uściskach
Pozostaje po nas niewiele

Sam uśmiech
Przyklejony
Do nieba

niedziela, 17 marca 2019

***


Piłem wódkę ze źródełka
Popatrz jak jestem piękny i młody
Mam milion kryształowych słów
Będą dźwięczeć aż pęknie ci mózg

Potem rozsmarujemy go po chlebie
Naszym powszednim
Parę mszy w intencji
Święć się imię twoje

Chce mi się kochać
To takie ludzkie
Takie piękne
Chcę być dla ciebie rajem słów

Nabożeństwo ku czci
Świętego Judy Tadeusza
Od beznadziejności
Ku świętości

Stroma droga
Z klifu w dół.

sobota, 9 marca 2019

podwiązka z nawiązką


że wiosną ptaki szaleją w śpiewie
że nie wiem że nie śpię
że jestem śpiewem

że leję się tobie przez palce
ciurkiem że krew że leci
przez małą dziurkę

że syn że dzieci że czas do nieba
daleko niebawem będę
przebacz


poniedziałek, 4 lutego 2019

Nie umiem pisać wierszy


Nie umiem pisać już wierszy.
Pękł we mnie świat na dwa wszechświaty
I w obu nie mogę znaleźć siebie. 
   
Poezja rozpięta na strunach czasu,
Ta która zasklepiała ziejącą pustkę
Wpadła w nią i nie ma drugiego dna.
   
Ostrym nożykiem rozdzielił ktoś przeszłość,
przyszłość nadeszła nie zważając na nic.
Jest tylko drżące za pięć dwudziesta

Gdańsk, 22.01.2019

wtorek, 29 stycznia 2019

Sny

Łzy pozostaną przy tym, który je składa.

Śniło mi się, że byłeś.

piątek, 4 stycznia 2019

Wiersz bez wyrazu

Wciąż zmierzcha
Dni są krótkie i mgliste
Zmrok nadchodzi zanim
Na dobre staje się dzień -
Twoich pięć słów nie domyka świata
Nie przenosi niczego w przeszłość

Kolejny rok rzeźbi na czole
Dwie polne bruzdy
Zasiewa wątpliwość jak oziminę
Narasta siwy zmierzch
Pokrywa wszystko popiołem
Z nadmorskiej Etny